Licznik przekręcony – 10000 km za mną !
Czy istnieje życie po 10000 km? Istnieje i to jakie! Po 5 latach biegania i pokonanym dystansie, o którym nawet nie śniłem, gdy zaczynałem biegać, muszę stwierdzić, że jestem zdecydowanie innym człowiekiem. Odnalazłem czy też zaszczepiłem w sobie cechy charakteru, które tylko mi pomagają w życiu codziennym na wielu płaszczyznach. Dokonania w sporcie, codzienne treningi, zawody czy wyjazdy i poznawanie nowych ludzi, otwierały mi oczy na sprawy, o których do tej pory nie myślałem albo nie zdawałem sobie sprawy.
Wiadomo, że efektem ubocznym tego całego biegania jest poprawa wyglądu, mniejsze liczba kilogramów na wadze czy mniejszy rozmiar ubrań. Jednak najważniejsze rzeczy zachodzą wewnątrz człowieka.
Konsekwencja w dążeniu do celu
Czemu pracodawcy chętnie zatrudniają w swoich firmach sportowców? Bo są świetnie zorientowani na cele, jakie im się stawia, nie poddają się przy przeszkodach do ich osiągnięcia i są zdyscyplinowani w działaniach. Sportowiec to idealny pracownik. Dzięki bieganiu wiem jak planować zadania, jak wdrażać obrany plan w życiu i się go trzymać. To także umiejętne zarządzanie czasem, bo przy wielu zajęciach muszę odpowiednio gospodarować tym cennym zasobem. Tak więc czy to będzie ultramaraton, czy roczny plan sprzedaży, ja wiem, że nie odpuszczę i choćby nie wiem co, będę chciał zrealizować cel w przeznaczonym do tego przedziale czasu.
Auto-motywacja
Bieganie i sport daje ogromną siłę. Rzeczy, które osiągamy, pokazują nam, że mamy możliwości i przy odpowiednim działaniu możemy jeszcze więcej. Dotyczy to także innych osób, bo motywacja, jak i dobro jest zaraźliwe. Pokazałem wielu bliskim osobom, że można i robili oni rzeczy, o których nawet nigdy nie śnili. Np. mój Brat Krzysiek zaczął biegać maratony i nie ma zamiaru przestać. Zaczął, bo widział, że mi się udało i też chciał się ruszyć z przysłowiowej kanapy. Dlatego inspiracja innych ludzi to wielka wartość dodana. Widzę wtedy, że to, co robię, ma sens i dobra energia oddziałuje na innych, co napędza mnie do działania jeszcze bardziej.
Wierny kompan
Przez ten kawał czasu biegałem w wielu miejscach, w różnych okolicznościach i z różnymi problemami w głowie, czy też radością w sercu. Zawsze to bieganie było ze mną — na dobre i na złe. Zawsze, gdy go potrzebowałem, to ono było. Zdarzały się kryzysy, że nie miałem ochoty biegać albo chciałem biegać, ale nie mogłem — jak wtedy gdy potrącił mnie samochód i złamałem łopatkę. W tamtym momencie marzenia prysły i łamanie życiówek w maratonie (2014 rok) czy inne sportowe plany na resztę sezonu poszły w kąt. Po kontuzji jednak wróciłem mocniejszy i to bieganie dalej ze mną było. I mam nadzieję, że dalej będzie, bo to rzecz, którą mogę dzielić z innymi, ale i samemu medytować na biegowych ścieżkach.
Plany na przyszłość…
Moje plany nie ulegają gruntownym zmianom, bo dalej wytrwale będę biegał. Nie ważne czy to będzie świński trucht, bieganie pod triathlon czy górski ultramaraton. Ja się nie zatrzymam. Z „większych” celów w najbliższym czasie chciałbym zmierzyć się z pełnym dystansem Ironman, jak również chciałbym sukcesywnie poprawiać czasy i podnosić swój poziom sportowy. Dla samego siebie, aby przesuwać granice swoich możliwości coraz dalej.
Głęboko wierzę w to, że każdy, kto czyta ten tekst, może pójść podobną drogą jak ja i zdobyć to, co wydaje mu się nieosiągalne w tym momencie. Moim zdaniem, jeśli się chce to można wszystko – potrzeba tylko czasu. Dlatego życzę sobie i Wam, by przy podsumowaniu kolejnych 10000 km na moim biegowym liczniku dołączyły do mnie kolejne osoby i opowiedziały, co ten czas na treningach im dał. “Sky is the limit!”.
PS. Gratulacje dla Chrisa z OnTheMove, który też nie dawno świętował 10000 km na swoim liczniku. On też zaczynał biegać w 2011 roku ! :)