99 Problems but a TRAINING ain’t one !
Kiedyś Jay-Z nawijał: „99 Problems but a bitch ain’t one; If you havin girl problems I feel bad for you son; I got 99 problems but a bitch ain’t one; Hit me!”. Ja parafrazując ten refren zarapowałbym: 99 Problems but a training ain’t one ! Czy aby na pewno? Czasem biegacze czy też triathloniści znajdują na swojej drodze różne problemy i przeszkody w treningu. Czy znajdzie się 99 problemów?
1. Szef dowalił Ci więcej zadań przed samym wyjściem z pracy i jest to ASAP na wczoraj. Musisz poczekać z fajrantem, bo ASAP stanie się FUCK-UPem. A co tam, w końcu nadgodziny lecą.
2. Wyszedłeś z pracy? Fajnie, ale zapomniałeś aktówki/telefonu/kluczy z pracy. Musisz wrócić!
3. Jadąc do domu i myśląc tylko o tym, by zrobić trening, przypominasz sobie o psie, zakupach, albo kupieniu kwiatów z okazji rocznicy dla swojej ukochanej.
4. Wszystko ogarnąłeś. Teraz czas się ubrać i w drogę. Gdzie są moje ciuchy?!
5. Miały być uprane. Wczoraj! Jednak jakimś cudem pranie niezrobione. Idziesz w przepoconych — jakoś się przemęczysz.
6. Jednak po ubraniu śmierdzieli, znajdujesz świeże pranie – na balkonie/w bunkrze/u sąsiada. Są mokre! Wolisz świeżość i wilgoć niż śmierdzącą woń. Przebierka.
7. Jesteś ubrany, teraz tylko buty na nogi, kask na głowę i rower pod pachę. Jedziemy… eee kurde mam flaka. Co z dętką?
8. – Kochanie widziałaś moje gumy?! – … – Nieee te. Do roweru! – Jak to zrobiłaś zabawkę dla naszego kota?!
9. Wkurzony nie znajdujesz dętki. Biegniesz do najbliższego sklepu rowerowego. Miał być jeden długi trening i to w dodatku rower. Walić to! Będzie zakładka od dupki strony.
10. Dobiegasz do sklepu. Zamknięte! Minuta spóźnienia i całujesz klamkę.
11. Odpalasz telefon, żeby znaleźć najbliższy sportowy moloch ze wszystkim, co można kupić do roweru.
12. Jednak jakimś cudem kliknąłeś durną ikonkę od aplikacji z Pokemonami. Przecież Ty nie grasz w gry dla gimbazy, tylko chciałeś sprawdzić, o co tyle szumu.
13. Odpala się, a Ty podążasz do domu po kluczyki od samochodu, żeby szybciej się uporać z zakupami.
14. Spotykasz sąsiada, który zaczyna swoje dziwne wywody o tym, że cisza nocna jest od 22 i żadnego hałasu nie chce słyszeć. Że co niby trenażer mu przeszkadza?
15. Dla świętego spokoju idziesz schodami — ot kolejna jednostka treningowa.
16. W ferworze walki z kapciem w kole, nie zabrałeś kluczy do domu. A tam nikogo nie ma? Telefon lepszej połówki nie odpowiada. Zaczyna się biegowa wyprawa do sklepu. To tylko kilka kilometrów.
17. Znowu z nudów odpalasz te Pokemony, żeby łapać jakieś cudaki na mieście. Odpalasz i masz Ci los.. pierwszy gamoń dał złapać. No fajnie, ale wolałbyś złapać dętkę.
18. Z biegu wychodzi Ci marsz, a potem spacerek, bo może coś jeszcze złapiesz i nie jest to karbonowa czasówka czy inne pedały z mocą. Tzn. z pomiarem mocy.
19. Kolejne metry mijają, a sklepu nie widać.
20. …ooo Pokemon!
21. +100 metrów pokemarszu.
22. +100 metrów spacerowania.
23. Ooo kolejny cudak do Pokedexa. Nie masz dętki kolego?
24-69. Przez kolejne dwa kilometry powiększasz swoją kolekcję Pokemonów (choć wystarczyło spojrzeć w portfel i dokumenty, gdzie była niezła kolekcja Pokemonów) niczym Hugh Hefner ilość króliczków Playboya w swojej rezydencji i docierasz do multisportowego raju.
70. Wchodzisz do sklepu i z uśmiechem na twarzy już masz w zasięgu wzroku dział rowerowy. I wtedy zaczyna pikać alarm na bramkach.
71. Ochroniarz ma do nas jakieś ale, bo widząc „wilgotnego” kolarza z napalonym wzrokiem na dętki i pokemony, nie chce nawet myśleć jaki jest cel Twojej wizyty.
72. Przetrzepał Cię na zapleczu i jednak puścił wolno na sklep. Czysty! Bramki pikały przez to, że w stroju miałeś nieoddany chip z zawodów i jakimś cudem złapał flow z bramkami.
73. Udajesz się do odpowiedniego działu, znajdujesz regał z gumami i szukasz swej jedynej. Nie może być kolorowo. Nie ma Twojego rozmiaru. Naprawdę!
74. Szukasz obsługi, kierownika, woźnego, ochroniarza, czy choćby kasjerki z Biedry. Niestety nie ma nikogo w zasięgu wzroku. Specjalnie się pochowali, czy masz ich szukać jak Pokemonów?
75-80. Grasz z obsługą w ciu-ciu babkę, znajdujesz kolejne Pokemony, a dętki jak nie było, tak nie ma.
81. Cud! Znalazł się kierownik, który ogarniał dostawy na zapleczu. Na pytanie, czy są konkretne dętki, nie ma pojęcia, o czym mówimy. Jakby nigdy nie było takiego towaru.
82. Po dłuższej dyskusji nic się nie udaje wskórać. Zrezygnowany odchodzisz z niczym. Jednak tuż przy samym wyjściu, przy kasach wiszą dętki. I to w PROMOCJI!
83. Super zestaw 2+1 w cenie, na którą nie byłeś przygotowany. Chcesz jedną dętkę. Nie 2+1 nie 3+0 czy 1+1. Jedną!
84. Ponownie załamany już chcesz odchodzić z niczym i nagle trafiasz na innego triathlonowego kumpla niedoli. On też po jedną dętkę.
85. Po przeliczeniu kasy starczy Wam na super zestaw z promocji. Tylko co z tą trzecią? Kto weźmie? Challenge i walka o dodatkowy sprzęt!
86. Wszystko super udało się po Twojej myśli, bo pokonujesz jegomościa na czas wykonania planka przy kasach i już macie kupować, a tu klops. Nikogo nie ma na kasie.
87. Najpierw zabawa w chowanego z kierownikiem, teraz kasjerki?! WTF? Po 15 minutach ochroniarz się zlitował i nabił dętki na kasę. Dał paragon, zapłacone i ciao.
88. Każdy bierze swoją zdobycz i do domu. Fakt, że umknęło Ci już 2 z 3 godzin treningu, wcale Cię to nie zniechęca. Będzie mocna chociaż godzina treningu. Do porzygu!
89. Tym razem olewasz już telefon i Pokemony. Łapiesz autobus. Przy wbieganiu do niego wysmyknęły Ci się dętki.
90. Nie możesz otworzyć drzwi, a kierowca daje gaz do dechy niczym Vin Diesel w Szybkich i Wściekłych.
91. Wysiadasz na następnym przystanku i z powrotem lecisz pod sklep. Oby nikt nie zajumał gum!
92. Dobiegasz… uff! Leżą bidulki na chodniku. Szybko podnosisz i kitrasz pod szelkami, aby na pewno ich nie zgubić.
93. Truchcikiem do domu, wystukujesz kod w domofonie i jesteś prawie u siebie.
94. Znowu trafiasz na sąsiada. Szybki unik, omijasz go i pędem po schodach na górę.
95. Wchodzisz do domu i nie zwracając uwagi na swoją połowicę, zabierasz się za zmianę dętki.
96. Wkurzony, że już tyle czasu minęło, odkąd miałeś zrobić trening, zmiana idzie Ci znacznie gorzej.
97. Po kwadransie nierównej walki i złamaniu dwóch łyżek do opon nadszedł moment ostatniego pociągnięcia pędzlem Twego dzieła. Chcesz napompować koło świeżym powietrzem.
98. I w tym momencie jak meteoryt spada na Ciebie tragiczna wiadomość. Przypomniałeś sobie, że w zeszły weekend komuś pożyczyłeś pompkę na zawodach.
99. Pieprzyć ten trening! Jutro dłużej pobiegasz, a co się nie dotrenuje, to się dowygląda!