Raport z rejonu #8: sierpień
Sierpień zleciał bardzo szybko i nie wiadomo kiedy pojawił się wrzesień. Miesiąc kolejnych treningów, kolejnych kilometrów i litrów potu. Wszystko tym razem nieokraszone żadnym startem. Trzymam formę, bo a „nóż widelec” trafią się może jakieś zawody i wtedy dam z siebie więcej? Kilka słów o mojej w formie w sierpniowym raporcie.
Tabelki i wykresiki
Jak widać powyżej, znowu mamy tutaj dużo różnych cyferek. Już na pierwszy rzut oka widać, że zrobiłem więcej aniżeli w poprzednim miesiącu. Zwłaszcza patrząc na rower! Pływałem i biegałem regularnie – głównie w tygodniu, natomiast weekendami cisnąłem rower. Oj wtedy nogi odpoczywały od biegania, a w ruch szła szosa. Starałem się wykorzystać każdy wolny dzień w weekend i piękną pogodę. Udało mi się to i jestem z tego aspektu treningów zadowolony.
W szybkim skrócie: wypływałem prawie 19 km, 314 km wyjeździłem na szosie i 158 km przebiegłem. Dało to w sumie około 33 godzin aktywności, na których wypaliłem prawie 28 tysięcy kalorii.
Starty
Tak jak pisałem we wstępie. W sierpniu startów brak. Więc niestety nie ma czego wspominać, ale taki stan zwiastuje głód startowy i można się spodziewać, że prędzej czy później na jesieni muszę gdzieś się pościgać. Gdzie? Na jakim dystansie? Czas pokaże ;)
Kilka słów…
Tak więc po kolei. Pływanie ciągle w formie, ani nie obniżyłem lotów ani też nie zyskałem nic ekstra. Regularność zachowuje i to cieszy najbardziej, że nie odpuszczam wstawania o 5:00 rano. Na treningach robię swoje i to było chyba na tyle. We wrześniu mam przerwę od treningów z moją ekipą, bo trenerzy robią przerwę. Ja nie zaprzestanę pływać, ale też nie będę się na nic napinał. 1-2 w tygodniu basen będzie grany, aby zachować rytm.
W zeszłym miesiącu postanowiłem mocno skupić się na rowerze podczas weekendów. Kiedy tylko mogłem, to wybierałem szosę i kręciłem kilometry przy każdej okazji. Najlepszym tego dowodem był 3 tydzień sierpnia, gdzie udało się kręcić kilometry przez 4 dni. Bardzo zacny wynik, podczas gdy w lipcu zrobiłem prawie identyczną liczbę jednostek treningowych w całym miesiącu. Noga podawała, tak więc jest się z czego cieszyć, bo widać progres.
No i na sam koniec bieganie. Tutaj zauważam trend związany z trzymaniem wagi oraz wyrabianiem sobie wytrzymałości treningowej w wyższych zakresach prędkości i tempa na treningach. Według moich wyliczeń średnia treningów w sierpniu oscylowała w granicach 4:50 min/km. Bardzo fajnie, że w większości treningów bez problemu osiągałem tempo poniżej 5 min na kilometr i nie specjalnie mnie to męczyło. No może czasem, jednak nie był to nie wiadomo jaki wysiłek! Jest moc w nogach i płucach.
Plany
I tak jak w poprzednim miesiącu, na razie mój plan na kolejny miesiąc, to BRAK planu. Nadal nie mam już na liście żadnych zawodów, a przy najmniej na ten moment. Z czasem może wyskoczy jakiś pomysł jak choćby kolejne Tour de Warsaw czy jakiś jesienny maraton. Nadal myślę o tym, by powalczyć o jeszcze jakąś życiówkę na 5 lub 10 km. Co z tego będzie? We will see !