A pamiętasz jak? 5 lat minęło!
Moje pierwsze nieśmiałe próby biegania rozpoczęły się 17 maja 2011 r. Historyczna data! Sam nie wiedziałem jak to będzie i czego się spodziewać. Na treningach robiłem interwał 30 s biegu/4:30 min marszu i tak 6 razy. Z czasem proporcje marszu do biegu zmieniały się, a ja powolutku łapałem wiatr w żagle. Jak to się wszystko zaczęło na poważnie, że biegam aż do dziś?
9 sierpnia 2011 r.
Pamiętam jakby, to było wczoraj, ciepły sierpniowy wieczór i nadszedł czas na kolejny krok w metamorfozie z grubaska w sportowca. Miałem zrealizować test planu, który miał mnie przygotować do 30-minutowego biegu ciągłego. Wyposażony w swoje pierwsze buty do biegania, zwykły zegarek i całą masą energii wyruszyłem wieczorową porą na tzw. POD, czyli Powolny Obieg Dzielni.
Na test-trening wybrałem inną trasę niż zwykle, bo stwierdziłem, że może to mi pomoże w realizacji celu. Zamiast pobiec na pobliskie Forty Bema, na których zrobiłem do tamtego momentu niezliczoną ilość kółek, pobiegłem jakby przed siebie, choć mniej więcej wiedziałem jaki mam dystans od domu, gdy wykonam pętlę.
Ruszyłem. Kolejne metry i minuty mijały, a ja dalej biegłem. Byłem skupiony na ciągłym biegu do tego stopnia, że na światłach truchtałem prawie w miejscu. Po nieco ponad 30 minutach wróciłem pod dom. Cel osiągnięty! Po przyjściu do domu wyrysowałem trasę w Endomondo i dokładnie wpisałem czas. Finalnie tego dnia pokonałem 4,6 km w 34 minuty.
Czułem radość i ekscytację, że się udało. Widziałem po sobie, że drzemie we mnie jeszcze więcej sił, a i chęci na dwa razy tyle. Wszystko przez realizację celu — udało się pobiec ciągiem ponad 30 minut! Ten bieg upewnił mnie w przekonaniu, że rozpoczęcie przygody z bieganiem było świetną i słuszną decyzją. Po wszystkim zakomunikowałem bliskim o następnym wyzwaniu:
„Celem jest przebiegnięcie 22 biegu Powstania Warszawskiego na 22 urodziny. Może mi się uda i dam radę przebiec Biegnij Warszawo na jesieni, w końcu mam jeszcze parę tygodni.”
No tak… cel celem, ale jeszcze parę miesięcy 2011 roku było przede mną. Pod koniec września zadebiutowałem w Biegu Olimpijskim na 8 km, a do tego dołożyłem start w jesiennym Biegnij Warszawo. Na deser mojego debiutanckiego sezonu wystartowałem w Biegu Niepodległości i moja rywalizacja skończyła się sukcesem.
W dalszym ciągu nie wiedziałem, co mnie czeka w kolejnych tygodniach czy miesiącach pod względem biegania. Nie mówiąc tutaj o latach, bo nie mogłem być pewny, że moja przygoda posunie się aż tak daleko. Jedyne co było pewne to efekty, które widziałem z każdym treningiem. Rozkręcałem się i biegałem więcej, dalej i szybciej, a waga ciągle leciała w dół.
5 lat później
No i cóż by tu napisać po 5 latach. Nie wiem.. ale co by nie napisać, to wiem, że zmieniłem się mentalnie i fizycznie. Przez ten czas pokonałem prawie 25000 kilometrów (płynąc, jeżdżąc na rowerze i biegając). Mam za sobą wiele startów w biegach ulicznych, biegach na orientację, biegach górskich, a od trzech sezonów również triathlonowych. Tych ostatnich ukończyłem dokładnie 10 i wiem, że chcę więcej, a największym wyzwaniem będzie pełny dystans Ironman.
5 lat to kawał drogi, duży bagaż doświadczeń oraz fantastycznych przygód i masa świetnych ludzi, których miałem przyjemność poznać. Zresztą kto poznał moją historię i choć trochę śledzi moje poczynania, ten wie, co zdziałałem. No i ostatni aspekt to waga… zaczynałem z wagą 120 kg, a teraz jestem na pułapie 76-78 kilogramów. Te liczby mówią dużo, a jeśli one nie przemawiają, to zobaczcie sami.
Before/After
Jeden obraz wyraża więcej niż tysiąc słów ;)