Garść wskazówek, aby z uśmiechem wejść w świat triathlonu!
Gdy człowiek robi coś po raz pierwszy, to zawsze pojawia się niepewność i strach, że coś pójdzie nie tak. Po prostu czujemy się zestresowani, mimo że zapewne do danego zadania jesteśmy przygotowani najlepiej, jak potrafimy. W triathlonie to samo. Wiele treningów, wiele dni żmudnych przygotowań do debiutu i przychodzi ten dzień. Jak sobie z tym poradzić? Wziąć „na klatę” i robić swoje! Oto kilka porad, które pomogą nam w debiucie.
Ogólnie rzecz biorąc, skoro zdecydowaliśmy się na taki sport jak triathlon, to wiemy, że to nie gra wojnę czy berek. To jest niesamowity i wymagający sport, który po przekroczeniu upragnionej mety oraz na treningach oddaje nam to, co najlepsze. Podczas startu ekscytujmy się tym momentem, łapmy z tego radość i róbmy swoje. Bo grunt to pozytywne nastawienie!
NA DŁUGO PRZED STARTEM
#1: Trening czyni mistrza, mistrz czyni trening
Dla kogoś, kto zaczyna przygodę z triathlonem i ma przed sobą pierwsze zawody, nie ma uniwersalnej drogi. Niektórzy podchodzą do tematu mega poważnie i z pompą, bo kupują najlepszy i najdroższy sprzęt, na którym sumiennie wypełniają świetne plany treningowe od jeszcze lepszych trenerów. Inni stawiają na ekonomię, więc żadnych planów pod zawodnika nie ma. Co najwyżej gotowce z książki czy internetu, a i tak robią po swojemu, trenując każdą dyscyplinę na wyczucie.
Jeszcze znajdą się tacy, którzy będą starali się podejść rzetelnie do sprawy, czerpiąc informacje z wielu źródeł i w razie co podeprą się doświadczeniem innych, którzy to i owo już przeżyli na triathlonowym szlaku. Warto poszukać dla siebie klubu czy grupy triathlonistów. Grupa pomoże, doradzi, a i raźniej trenować z kimś niż samemu.
Podsumowując nasze starania treningowe, to lepiej być niedotrenowanym, niż przetrenowanym. Start ma być dla nas przyjemnością do pewnego stopnia, więc zwyczajnie róbmy swoje, abyśmy mieli przekonanie, że jesteśmy gotowi na wyzwanie zwane triathlonem.
#2: Ty i TYLKO TY!
No dobra, zapisujesz się na zawody, kompletujesz sprzęt, ogarniasz całą logistykę Twojego wymarzonego debiutu w triathlonie i finalnie staniesz na linii startu. Dookoła będzie pełno ludzi, innych zawodników, kibiców czy wolontariuszy. I kto jest najważniejszy? TY!
Inni będą się z Tobą ścigać, Ty nie ścigaj się z nimi za wszelką cenę. Rób swoje, bo jesteś tu dla siebie i tego, co wypracowałeś na treningu. Wynik w debiucie schodzi na dalszy plan, bo każdy w większym czy mniejszym stopniu przeżywa ten moment, który jest tylko raz. Oczywiście, jeśli się uda zrobić dobry czas, to tym lepiej dla Ciebie.
DZIEŃ PRZED STARTEM
#3: Mózg jest głupi, nie słuchaj go
W wielu przypadkach, mimo iż podjęliśmy decyzję o starcie i stawiamy się w miejscu rozgrywania zawodów, to nasz mózg nadal będzie starał się nas od tego odwieźć. Wymówki mogą się pojawić zewsząd, dlatego starajmy się na chłodno podejść do tematu.
Wiemy, jaki był cel, co robiliśmy, żeby go osiągnąć i wiemy, że go osiągniemy. Teraz możemy się przekomarzać z psychiką, że po co nam to i w ogóle, jednak gwarantuje, że gorzej będzie, jak się poddamy i nawet nie podejmiemy walki. Bo co powiesz znajomym i najbliższym. Że strach Cię obleciał?
#4: Bądź zorientowany i przygotowany na chochliki na trasie
Przed zawodami, gdy nie jest się starym wyjadaczem i nie zna danego miejsca rozgrywania zawodów, albo się zna, ale doszło do zmian lub zwyczajnie jesteśmy zestresowani. Warto sprawdzić każdy etap pod względem organizacji, przebiegu i profilu trasy oraz wyszukać informacje o ewentualnych „anomaliach”.
Niestety nie zawsze mamy gładki asfalt na szerokość kilku pasów, błękitną czystą wodę i wspaniałą trasę biegową gdzie nie ma zakrętów, a pod butami mamy sprężystą i miękką murawę jak z Wembley. Sprawdźmy szczegóły zawodów, poczytajmy relację innych zawodników z poprzednich lat, a dzięki temu będziemy gotowi na wszystko i nic nie przewidzianego, nie powinno nas zaskoczyć podczas startu.
W DNIU STARTU
#5: Jedzenie – nie kombinować
Recepta na jedzenie w dniu ścigania się jest bardzo prosta. Warto na 2-3 godziny przed startem zjeść ostatni posiłek (choć od indywidualnych przyzwyczajeń, może to być inny zakres czasu). W moim wypadku są to tosty z dżemem, miodem lub z masłem orzechowym. Do tego gorzka herbata lub kawa i kalorie mam uzupełnione. Czasem, jeśli mi mało dorzucam do tego 1-2 banany, a już przed samym startem dorzucę „do pieca” jakiś żel energetyczny. W międzyczasie staram się popijać małymi łykami wodę albo jeszcze lepiej izotonik. Przy takim planie żywienia, będziemy syci i nawodnieni.
Zasadniczo postarajmy się na 24 godziny przed startem nie eksperymentować z jedzeniem i piciem. Nadmiernie nie obciążajmy żołądka dziwnymi czy ciężko strawnymi potrawami. Jeśli damy ciału paliwo bez żadnych rewolucji, to powinno dać radę ponieść nas na metę. Dlatego wszystko testujemy na treningu! Oczywiście może zdążyć się taki dzień, że mimo uważania i starania się o szczegóły swojego menu, to organizm i tak wywinie nam jakiegoś figla.
#6: Bez stresu – pierwszy etap i po wszystkim
Dla większości początkujących triathlonistów pływanie jest najtrudniejszym elementem zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Otwarty akwen wodny to nie to samo co 25 czy 50-metrowy basen gdzie w razie co zatrzymamy się na ścianie i odpoczniemy. Na starcie wkoło nas będzie dużo ludzi. Woda będzie zimna, niezbyt czysta i w ogóle nieprzyjemna, a w głębinach będą się czaić jakieś potwory. Mimo to trzeba się z tym zmierzyć, bo bez ukończenia etapu pływackiego, dalej nigdzie nie zajedziemy.
Trzeba realnie ocenić swoje możliwości w wodzie i ustawić się, tak by nie dać się wymiksować w tzw. pralce. Wystrzegaj się także żabkarzy, bo kopniak w nerkę czy strata okularków nie jest również przyjemna jak przepłynięcie po kimś, czy ktoś po Tobie. Lepiej mieć możliwość wyprzedzania niż stopowania innych i bycie wyprzedzanym.
Dodatkowym zabezpieczeniem, które wybiera (a czasami konieczne z racji niskiej temperatury wody) większość początkujących jest płynięcie w piance. Daje nam izolację, wyporność i w razie nieprzewidzianych komplikacji jak atak paniki, skurcze czy cokolwiek innego, pozwoli bezproblemowo utrzymać się na wodzie w pozycji na plecach. Nie szarżujmy, nie wariujmy, tylko spokojnie zróbmy swoje! Przecież umiesz pływać co nie ?
Warto też przed etapem pływackim, na około 10-15 minut przed „godziną 0” postarać się lekko rozpływać w wodzie. Pozwólmy wpuścić trochę wody pod piankę, będzie to dodatkowa warstwa „grzewcza”, natomiast lekki rozruch pozwoli rozgrzać ciało przed docelowym wysiłkiem.
#7: Oko w oko ze starem i stresem
W dniu startu możesz mieć niezły stres. Warto, żebyś wcześniej się stawił na starcie, wszedł do strefy zmian — sprawdził rower i ogólnie oswoił się z otoczeniem. W gronie innych zawodników powinno być Ci raźniej. Atmosfera zawodów powinna podziałać motywująco, choć też może dać trochę stresu. Aby niczego nie zapomnieć, napisz sobie krótką listę wszystkich rzeczy, które musisz zabrać na start z uwzględnieniem podziału na strefy zmian i konkretne dyscypliny. Polecam też mobilną aplikację Sport GURU – Niezbędnik Triathlonisty. Dzięki niej szybko i łatwo zweryfikujemy, co mamy, a czego nam brakuje w wyposażeniu na start.
Jednak dla przypomnienia, zabierz ze sobą:
- piankę do pływania
- okulary przeciwsłoneczne
- czapka z daszkiem/daszek/buff
- opaska z chipem
- butelka wody albo izotoniku, odżywki – żele i batony
- uśmiech i wszystko to czego Ci potrzeba :)
#8: Szybka strefa zmian
Strefy zmian czy to po pływaniu, czy po rowerze nie lubią przestojów. Masz tam wbiec pewnym krokiem z uśmiechem na twarzy i robić swoje. Im szybciej wyskoczysz ze strefy, tym szybciej będziesz na trasie i dystans do mety będzie krótszy. Aby strefa była komfortowa, musisz wszystko przygotować wg planu, dzień przed zawodami przy wstawianiu sprzętu do strefy. Pamiętaj też o miejscu gdzie stoi Twój rower, to sprawi, że łatwiej będzie Ci znaleźć swoje miejsce pośród setek rowerów, gdy dziarsko będziesz leciał z pływania.
T1 – po pływaniu:
- zrzuć piankę i odłóż czepek z okularami
- przetrzyj się ręcznikiem, jeśli potrzebujesz
- załóż kask na głowę + ew. okulary na nos
- pas z numerem startowym załóż na siebie (o ile masz pas na nr startowy) i przekręć do tyłu
- napij się, jeśli potrzebujesz/obmyj twarz
- załóż skarpetki
- załóż buty na nogi – jeśli nie masz opanowanego wkładania ich na rowerze
- zdejmij rower ze stojaka i wybiegaj ze strefy (ustaw sobie wcześniej niskie przełożenie, żeby łatwiej ruszyć w ferworze walki)
Strefy zmian to nie czas na odpoczynek, oczywiście postaraj się wyrównać oddech czy złapać równowagę, gdy jeszcze błędnik szaleje. Jednak nie róbmy sobie w strefie pikniku, dłuższe przesiadywanie w strefie to gorszy czas, rozleniwienie i wytracenie rozpędu po pływaniu. Trzeba iść za ciosem.
T2 – czas na bieg:
- wbiegasz do strefy
- odstaw rower na stojak
- zdejmij kask z głowy
- zdejmij buty lub jeśli już jesteś na bosaka ubierz buty do biegania
- przekręć pasek z numerem, aby był widoczny z przodu
- na głowę czapeczka, żele w kieszeń albo rękę i spokojnym truchtem wybywasz ze strefy
Można też kilka rzeczy przyspieszyć poprzez nie wkładanie skarpetek na bieg — czyli na rower również. Mieć system sznurowania butów bez sznurowania, czyli tylko wsuwamy buty. Natomiast wbiegając do strefy z rowerem biegniemy na boso, bo buty zostają wpięte w pedały. Jednak każdy z patentów trzeba sprawdzić najpierw na treningu! Wybiegając na trasę biegową postarajmy się biec wolniej niż nasze tempo docelowe, ponieważ mózg nadal pracuje na rowerze. Będzie starał się przyrównać poczucie prędkości z roweru na bieganie. Nie daj się tej sztuce, bo tylko możesz się szybko zakwasić i potem kolejne kilometry, nie będą należały do najprzyjemniejszych.
META
Jeśli dotrwałeś/aś do końca tego tekstu, to przynajmniej w teorii jesteś mądrzejszy o te kilka wskazówek ode mnie. Jeśli uda się je wprowadzić w życie, choćby z modyfikacjami, wtedy jest większa szansa, że Twój debiut czy też kolejny start upłynie Ci bez problemów.
Dlatego sprawdź, czy masz wszystko przed startem i leć skopać komuś tyłek w swojej kategorii wiekowej. Jednak warto pamiętać o nadrzędnej sprawie: Robisz to dla siebie! Łap z tego fun i pędź radośnie do mety :)
PS. Ja tu się mogę wymądrzać i dawać złote rady, ale jak wiadomo, nie ma reguły i czasem zdarzają się wyjątki od reguły. Dlatego czerp moją wiedzę i doświadczenie, ale mądrze. Trzeba to traktować jak drogowskaz, a nie wyrocznię, bo każdy jest inny. Jeśli nie uda się zastosować wszystkich porad, to nie ma co się przejmować. Nadal uda się zrobić super start! DO DZIEŁA !