5 grzechów popełnianych przez biegowych żółtodziobów
Zacząć biegać może każdy. Zawsze i wszędzie. Pomysłów na to, jak zacząć przygodę z bieganiem też jest wiele, ale nie wszystkie są skuteczne i dobre dla nas samych. Po drodze do celu, jakim jest regularne bieganie, start w zawodach czy też życiówki, może na nas czyhać wiele niebezpieczeństw. Jak ustrzec się błędów? Nie popełniać ich! Oto lista 5 moim zdaniem najczęściej popełnianych grzechów przez nowicjuszy w bieganiu.
1. Biegają w złych butach.
Rozpoczęcie przygody z bieganiem to nic prostszego. Zakładamy sportowe „adidasy”, jakiś swobodny ciuch i idziemy truchtać. Nie wiemy, czy to jest dla nas i nie chcemy inwestować kasy w sprzęt, jednak nawet najtańsze buty do biegania są lepsze niż nie przeznaczone do sportu. Teraz powszechna dostępność sprzętu nawet w dyskontach rozwiązuje problem. Za niewielką kasę otrzymujemy coś, co nie powinno nam zrobić wielkiej krzywdy, a gdy już poważnie zabierzemy się za bieganie, to zainwestujemy kasę w lepsze buty.
2. Za szybko, za dużo… nie wszystko naraz.
Często początkujący są zachłyśnięci jednym drugim albo trzecim treningiem i wydaje im się, że są już drugim Boltem czy innym Mo Farahem. Nie tędy droga do zdrowego i sensownego biegania. Trzeba wyrobić kondycję, złapać rytm treningu, a przede wszystkim przyzwyczaić ciało do wysiłku. Wszystko przyjdzie z czasem, a wraz z doświadczeniem zmienia się perspektywa naszego biegania.
3. Pobiegałem już trochę, więc czas na zawody.
Często po treningach w samotni albo jeszcze lepiej ze znajomymi, chcemy wystartować w biegu masowym. 5 km, 10 km… dla niektórych i półmaraton. Możliwość startu w dzisiejszych czasach jest nieograniczona, bo w każdy weekend znajdziemy w okolicy jakiś bieg. Kwestia podejścia do tego startu z pokorą. Często na dużych biegać widać „świeżaków”, którzy pobiegną z mocą tylko pierwsze kilometry, a potem umierają. Nie było w tym nic złego, gdyby nie przeszkadzali innym, którzy walczą o życiówki, o podium… Niestety tacy osobnicy często chcą być w świetle kamer na pierwszej linii.
4. Szybki progres, większe ryzyko kontuzji.
Wracając do punktu 1 i 2, szybkie zachłyśnięcie się swoją tężyzną fizyczną może prowadzić do kontuzji. Wtedy taki delikwent może się zniechęcić albo dalej biegać jak biegał i nie uda się do specjalisty, lecz będzie chałupniczo lizał rany. Nie róbmy nic na siłę, tylko z głową i spokojnie, żeby jeszcze bardziej sobie nie zaszkodzić, a i warto pochylić się nad tym, co poszło nie tak. Cenna nauka na przyszłość, o ile nie rzuci się butów i biegania w kąt.
5. Są biegowymi guru!
Przeszliśmy wszystkie powyższe etapy? To teraz czas na przechwałki i przemądrzanie się nad innymi biegaczami. Niestety często zdarza się, że ktoś, kto już trochę liznął biegowego świata, uważa się za biegowego guru. Doradza innym mimo braku wiedzy i słabego doświadczenia albo zanudza rodzinę i przyjaciół. Różnie to bywa, dlatego wtedy warto nie zgrywać eksperta tylko co najwyżej stanowić drogowskaz, jak inny adept biegowego rzemiosła ma postępować.