Logo
  • TRENUJE
  • STARTUJE
  • FROG L’STYLE
  • SPRAWDZAM!
  • O MNIE
  • KONTAKT
© 2014-2024 PANZABKA.COM
Wszelkie prawa zastrzeżone.
14/06/2015
Wojciech Kołacz
STARTUJE

Ż-ut oka #4: 9. Bieg Ursynowa

Poprzedni WpisNastępny Wpis

TTen sezon biegowy jest przełomowy, patrząc z punktu widzenia mojego biegania. Zwłaszcza jeśli przyjrzymy się moim życiówkom. Większość z nich datuje się na 2012 rok, to już kawałek czasu, a nowych rekordów nie widać, zwłaszcza gdy nie startuje się na tak krótkim dystansie, jak 5km.

Biec czy nie biec?

Bieg Ursynowa to bieg, o którym myślę rok w rok. W 2012 wystartowałem i bardzo mi się podobało. Wszystko to przez szybką i szeroką trasę, dzięki której można zrobić fajny czas. W roku kolejnym również miałem wystartować, ale w ostatniej chwili musiałem pozbyć się pakietu, a w minionym roku przespałem zapisy. Tak więc mocnym postawieniem na ten sezon było pobiegnięcie w tej imprezie o randze Mistrzostw Polski. Choć nie zapisałem się od razu, to jednak w końcu udało mi się dopełnić formalności i start w tym biegu stał się faktem.

Atak na życiówkę

Oczywiście nadrzędnym cele tego startu było poprawienie życiówki (19:55). Od momentu jej osiągnięcia na nie łatwej trasie, wiedziałem, że uda mi się zrobić jeszcze lepszy wynik. To było pewne. Pytanie tylko o ile uda mi się wyśrubować swój poprzedni wynik. Sekundy? Minuty? Praca na treningach przez ten czas musiała zaowocować dobrym czasem. Po prostu musi nadejść dzień startu i wtedy będzie wszystko jasne.

Żar się z nieba leje

Wspólnie z Pawłem z naszej ekipy TriWawa przed startem. (fot. nieznajomy biegacz)

1480776_10205050909366141_8626013006968989798_n
Nadeszła sobota 13 czerwca i stanąłem oko w oko z trasą, biegaczami i… pogodą. Tego dnia w Warszawie, jak i w całej Polsce była fala upałów. Taka pogoda nie pomagała na trasie i zabierała dużo sił każdemu biegnącemu tego dnia. Punkt 10 usłyszałem wystrzał i ruszyliśmy. Oczywiście chwila marszu i dopiero zaczęło się ściganie w momencie przekroczenia maty do pomiaru czasu. Pierwszy kilometr najszybszy, bo pokonany w 3 min i 42 sek. Właśnie wtedy pogoda nie przeszkadzała, bo słońce schowało się za chmurami, a wiatr jakby wiał w plecy. Nic bardziej mylnego, że było przyjemnie. Kolejne kilometry, a w zasadzie każdy metr to walka z upałem, własnym ciałem i zwyczajnym lenistwem do wysiłku. Jednak w głowie miałem plan, że skoro pierwszy kilometr poszedł tak szybko, to teraz kolejne trzeba przytrzymać poniżej 4min/km, a na ostatnich dwóch jeszcze zaatakować.

Plan był realizowany idealnie, motywował mnie również widok znajomych, którzy byli przede mną. Miałem motywację do wyprzedzenia ich, a co za tym idzie do szybszego tempa. Wyczekiwanie, aby minąć zawrotkę… potem 4km… i atak! Pozostał kilometr do mety. Minęło 500m i staram się przyspieszać. Jest ciężko, bo słońce praży, a ja dokładam do pieca. Nogi pieką, ale nadal napieram i finisz ostatnie 100-200m w tempie bliskim 3min/km. I jest meta! Stopuje Garmina i widzę czas 19:15! Czyli lepiej o 40 sek od poprzedniej życiówki. Byłem zadowolony z takiego wyniku, zwłaszcza w takich warunkach. Jednak teraz sam nie wiem co traktować za życiówkę, bo okazało się, że w oficjalnych wynikach netto mój czas to 19:25. 10 sekund różnicy. Ja natomiast wiem, że start/stop Garmina wykonałem idealnie na matach do pomiaru. Mentalnie nie wiem co przyjąć za swoją życiówkę… mam dylemat w tej kwestii. Jednak wiem, że bez względu, jaki wynik mogę przyjąć za życiówkę, to wiem, że jestem w niezłej formie i to cieszy na dalszą część sezonu.

PS. Gratulacje dla mojego Brata Krzyśka i Przyjaciela Damiana, którzy również podjęli walkę w tym gorącym dniu :)

Trzej przyjaciele z boiska: Pan Żabka, Damian i Krzysiek (fot. nieznajomy biegacz)

1798847_1036551459702278_4532659087482340521_n

bieganiestartzawody

Autor Wojciech Kołacz

Kiedyś pączek w maśle z wagą 120kg, a teraz prawie Ironman...

Witam na moim blogu!

Kilka słów o Panu Żabce...

Nazywam się Wojciech Kołacz i mówią na mnie Pan Żabka. Od przeszło 10 lat intensywnie trenuje, przede wszystkim biegam, ale od pewnego czasu moją miłością jest triathlon. Sport, który kiedyś był sposobem na zrzucenie paru kilogramów, stał się pasją, a pasja przerodziła się w styl życia. Na blogu znajdziesz to, co mnie interesuje i z czym się utożsamiam. Po prostu życie Pana Żabki.

Archiwum

  • październik 2016 (1)
  • wrzesień 2016 (3)
  • sierpień 2016 (7)
  • lipiec 2016 (6)
  • czerwiec 2016 (2)
  • maj 2016 (2)
  • październik 2015 (3)
  • wrzesień 2015 (7)
  • sierpień 2015 (10)
  • lipiec 2015 (11)
  • czerwiec 2015 (11)
  • maj 2015 (9)
  • kwiecień 2015 (21)
  • marzec 2015 (8)
  • luty 2015 (4)
  • styczeń 2015 (5)
  • grudzień 2014 (3)
  • maj 2014 (1)
  • kwiecień 2014 (6)
  • marzec 2014 (3)

#hashtag

adidas barcelona bieganie bieg zbójników biegówki bno buty challenge cos debiut dieta film garmin gleba instagram ironman katowice kolarstwo maraton motywacja nike odzież owm plny poznań półmaraton pływanie regeneracja rower sidi spd start szosa tede test trening tri triathlon ultra warszawa warszawski zawody zima żabka żele