Punkt spoglądania zależny od poziomu biegania. Perspektywa biegacza
Każdy kiedyś zaczyna swoją przygodę z bieganiem. Powody aby podjąć wysiłek są skrajnie różne. Tak samo, jak cele jakie chcemy osiągnąć. Optyka naszych dokonań i kierunku, w jakim podążamy, zmienia się wraz z doświadczeniem. Na co zwracamy uwagę w danym momencie naszego biegania? To już zależy od nas samych.
Sekundy, minuty, godziny…
Początek naszego szurania, truchtania czy też marszobiegu jest zależny, jaką mamy kondycję. Wszystkie plany dla początkujących starają się nas przygotować do ok. 30 minutowego nieprzerwanego biegu. W wolniejszym, czy też szybszym tempie, ale podstawą jest tutaj czas. Jeśli udaje nam się okiełznać półgodziny wylewania potu, to staramy się to usystematyzować i sprawić by przychodziło nam to coraz lżej. Jak również może to być też zwiększenie ilości tych samych treningów w tygodniu. Pomysłów jest wiele, kwestia kto jak się czuje na siłach. Jeśli ten etap mamy za sobą idziemy w dalszym ciągu na ilość, ale nie czasu. Tylko kilometrów.
5-10-15… km!
Umiemy biec 30 minut i trzeba iść, a w zasadzie biec o krok dalej. W zależności od naszego tempa to w 30 minut pokonujemy od 4 do 6 km. Mając takie podstawy, możemy zostawić czas treningu w spokoju, ale skupiamy się na dokręceniu śrubki w tempie biegu, co bezpośrednio przełoży się na pokonywanym dystansie.
Widząc zwiększającą się odległość z treningu na trening, widzimy postępy swojej pracy. Jednak tu może nadejść ściana, bo trening będzie jednostajny i w danym momencie pewnego poziomu nie przeskoczymy. Wtedy to warto wydłużać czas treningu, a co za tym idzie kilometraż. Możemy też w drugą stronę. Zwiększmy kilometraż do konkretnej liczby kilometrów, jaką chcemy pokonać i obserwujemy czasy na tym samym dystansie. Nabierając doświadczenia wraz z każdym treningiem, wiemy, na co nas stać i czego chcemy dokonać, a wtedy już interesują nas wszystkie cyferki.
Życiówki, maratony…
I nadchodzi moment, gdy jesteśmy wkręceni w to bieganie bez opamiętania. Chcemy więcej i więcej. Liczą się kolejne treningi i zawody. Chcemy życiówek, nowych wyzwań, cięższych treningów i kolejnych połykanych kilometrów przez nasze biegowe buty. Podejście do treningów wtedy się mocno indywidualizuje, bo każdemu będzie pasowało co innego, a dróg do osiągnięcia wymarzonego czasu czy też pokonanie dystansu, o którym wcześniej nie marzyliśmy, jest wiele. Przechodzimy drogę o biegowego zera do biegacza speca — przynajmniej tak nam się wydaje — i staramy się wkręcić innych, aby podążali naszą drogą. Drogą biegania!