Ż-ut oka #4: Diamant PRO SPORT
W życiu każdego biegacza czy też triathlonisty jednym z ważniejszych aspektów trenowania jest jedzenie, a zasadzie możliwość jedzenia więcej niż inni. Oczywiście wszystko w ramach rozsądku i przy zachowaniu bilansu kalorii na zero albo jeszcze lepiej na minusie. Niestety podczas startu trzeba wcinać coś, co łatwo dostarczy nam energii. Wiadomo, że cukier krzepi i to w każdej postaci – żeli, batonów czy żelków. Dla cukroholików pewnie dałby radę i cukier w kostkach, a co będzie, gdy żele energetyczne zacznie robić producent kojarzony ze zwykłym cukrem?
W moje ręce wpadły żele energetyczne firmy Diamant, która do tej pory kojarzyła mi się tylko z cukrem do kawy czy herbaty. Mianowicie żele Diamant PRO SPORT o smaku grejpfrutowym. Na razie produkt występuje tylko w jednym smaku, ale możliwe, że w przyszłości zostaną wprowadzone inne smaki, jednak przechodząc do konkretów:
1. Skład.
Tutaj nie ma zaskoczenia, ponieważ skład to głównie cukry, do tego składniki odpowiadające za smak oraz elektrolity jak potas i sód. Dla niewtajemniczonych cukier inwertowany, to mieszanina glukozy i fruktozy (w stosunku 1:1). Jest on składnikiem wielu produktów spożywczych, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Co ciekawe taki cukier jest słodszy od sacharozy, a naturalnym cukrem inwertowanym jest miód pszczeli. Dzięki zawartości różnego rodzaju węglowodanów, żele Diamant dostarczają natychmiastową, a zarazem długotrwałą dawkę energii. Żele PRO SPORT nie mają w sobie żadnych sztucznych barwników czy konserwantów.
2. Smak i konsystencja.
W swoim życiu zjadłem już wiele żeli energetycznych podczas zawodów i mogę, co nieco powiedzieć na temat zróżnicowania oferowanych produktów na rynku, bo gustów jest wiele, a i możliwości wyboru idealnego produktu dla siebie drugie tyle. Diamant PRO SPORT jest lekko słodki i kwaskowy zarazem, czuć nutę grejpfruta, ale nie jest ona ani specjalnie owocowa, ani też chemiczna. Dla mnie jest to neutralne, tzn. czuje deklarowany smak, ale ani on mi bardzo smakuje, ani przeszkadza. Konsystencja żelu jest zwarta coś jak lekko ścięty kisiel. Myślę, że w sam raz, bo bez problemu wyciśniemy go z opakowania, a na pewno nie powinien się rozlać czy łatwo wyciec nam z saszetki.
3. Opakowanie i cena.
Żel sprzedawany jest w opakowaniu, gdzie znajdziemy 40 g żelu. Opakowanie nie różni się niczym od wielu odżywek dostępnych na rynku. Żel ma w miarę standardowe wymiary, więc bez problemu zmieści się w kieszonce spodenek biegowych, czy też w szlufce na żele w pasie na numer startowy. Samo opakowanie od razu budzi skojarzenie z producentem i jego gamą cukrowych produktów, w tym aspekcie widać spójną politykę wizerunku całego portfolio firmy Diamant. Choć na początku może to budzić śmieszne obawy, że ze środka wysypie nam się „żywy” cukier. Jednak bez stresu, mamy żel, a nie strzał energii w proszku. Co do ceny to jest całkiem w porządku – 6 złotych za żel, dlatego biorąc pod uwagę stosunek cena/jakość, żel PRO SPORT wypada dobrze na tle konkurencji.
Podsumowując żele Diamant PRO SPORT, to udany produkt, bo oferuje, to co większość konkurentów na rynku. Decydują niuanse jak konsystencja, smak i efekty, tego, jak reaguje na ten produkt nasz żołądek. U mnie testy żele przeszły pomyślnie, ponieważ towarzyszyły mi podczas 6. Tarczyn Półmaratonu i dały radę. Zrobiłem życiówkę i energii mi nie zabrakło. Dlatego, jeśli ktoś będzie miał możliwość przetestować produkty Diamantu, to śmiało próbujcie, oczywiście na treningu, żeby na zawodach nie było zaskoczenia, ale myślę, że będziecie zadowoleni.