Się trenuje… czyli obóz TRIsfery! Relacja – część 3 :)
WOto ostatnia część relacji z obozu SCOTT TRIsfery, który odbył się w COS Wałcz. Dopiero co przyjechaliśmy do ośrodka, a dzisiaj już go opuszczaliśmy. Czas jednak leci nieubłaganie i wszystko co dobre szybko się kończy. Ale nie ma tego złego, bo czas szybko i przyjemnie minął na treningach, pod okiem fachowego Treneiro i fajnej paczki pasjonatów sportu.
Czwartek – 10.04.2014 r.
Czwartek był dniem kiedy trener miał nam zrobić przerwę od roweru. Miał to być lżejszy dzień niż poprzednie. W planie był basen po śniadaniu i bieganie przed kolacją. Dodatkowym akcentem miał być rower – ok. 40km – ale dla chętnych z wyjątkiem Marty(pozdrowienia dla Mamy ;-) ), która dołączyła do nas dopiero we wtorek późnym wieczorem. Były to dla niej zajęcia wyrównawcze. Ja akurat wybrał opcję regeneracyjną, więc czekały mnie tylko 2 treningi.
Na pierwszy ogień, jak i w poprzednich dniach, poszło pływanie. Znowu pobawiliśmy się techniką, trochę szybkością i ogólnie mocą, aby mięśnie solidnie popracowały. Rozpiska wyglądała następująco:
- 400m – rozpływanie
- 100m – zmienny
- 50m – kraul
- 100m – zmienny
- 100m – kraul
- 100m – zmienny
- 100m – kraul
- 4x 25m – sprint kraul
- 4x 25m – ćwiczenia techniczne
- 2x 300m – kraul w łapkach i z '8′
- 150m – schłodzenie
Trening fajnie przypalił rączki, miały one w pamięci poprzednie dni. Ale po basenie czekała mnie laba aż do godziny 17 – kiedy mieliśmy biegać.
Bieganie było w spokojnym tempie tak aby zrobić objętość. Jednak żeby nie było za nudno, trener znalazł nam bardzo fajne schodki. Na schodach wykonywaliśmy skip A, a dokładniej wbiegaliśmy na każdy poziom schodów, aż do wypłaszczenia pewnej ilości stopni. Ale nie wszystkie naraz schody tylko przyrostowo, czyli w każdej serii o jeden poziom wyżej. Ćwiczenie to rozgrzało nas przed kolacją i dało luźną nogę na ostatnie 2 kilometry. Cały trening został wykonany w scenerii okolicznych jezior :)
Piątek – 11.04.2014 r.
Każdy wyczekiwał i nie wyczekiwał tego dnia. Czemu tak? Ano bo z jednej strony czekała nas fajna wycieczka na trasie ok. 105 km, a z drugiej strony był to ostatni dzień prawdziwego trenowania.
Skupmy się jednak nad tym pierwszym przyjemniejszym aspekcie. Całą ekipą wybraliśmy się na przejażdżkę na północ od Wałcza. Tego dnia mieliśmy niezłą pogodę, która początkowo przywitała nas chłodem i mgłami oraz lekkim wiatrem. Jednym z celów był Czaplinek, najbardziej położony na północ punkt naszej podróży. Mamy tam bardzo ładne jezioro Drawsko, gdzie ostatecznie wyszedł nam tam mały coffee break w słońcu :)
Potem trafiły nam się już fajne warunki do trzymania i rotacji w peletonie, tak aby jechać szybciej i ekonomiczniej. Dzięki czemu mogliśmy szybko dotrzeć na zasłużony obiad oraz odpoczynek.
Wieczorem w ramach regeneracji uskuteczniliśmy: lekki basen (30 minut pływania w wariancie: 200m – kraul+50m – same nogi x4), bicze wodne i saunę.
Sobota – 12.04.2014 r.
Damn.. to był nieodwołalnie ostatni dzień obozu i trening w COS Wałcz, gdzie pobyt minął jak jedna chwila. Dzisiaj było tylko śniadanie, a po nim udaliśmy się jeszcze na małe rozpływanie przed podróżą.
Trener zarządził 1,5km pływania, na który składało się:
- 300m – rozpływanie
- 500m – kraul z '8′
- 500m – kraul z '8′ i łapkami
- 100m – same nogi
- 100m – styl schłodzenie
Po basenie, spakowaliśmy się, zdaliśmy klucze i do samochodu. Czekała nas kilkugodzinna eskapada powrotna do Warszawy. Było super i czekam na kolejny taki obóz. Podsumowanie obozu zrobię niedługo, bo teraz czas spać… jutro ORLEN WARSAW MARATHON! :)